Jeden to dawno upieczony torcik urodzinowy z różą, drugi to serniczek przygotowany na weekend gwarkowski.
Dojrzały na moich drzewkach brzoskwinie. Są dość ostre w smaku, jednak świetnie smakowały w połączeniu z słodką gruszką zatopione w cytrynowym serniczku.

Sernik gruszkowo-brzoskwiniowy
- 1 kg twarogu mielonego do serników
- 400 ml śmietanki kremowej
- 2 łyżki cukru pudru
- 2 galaretki cytrynowe
- 1 łyżka żelatyny spożywczej
- pół kg brzoskwiń
- 3-4 gruszki
- 2/3 szklanki żurawiny
- 2 łyżki wiórków kokosowych

Umyłam i obrałam owoce. Najładniejsze pokroiłam w ósemki, resztę w kostkę.

Ubiłam śmietankę. Ser twarogowy zmiksowałam z cukrem pudrem po czym dodałam śmietankę i delikatnie wymieszałam. Dodałam do sera tężejacą galaretkę i wymieszałam dokładnie.

Masę serową przełożyłam do formy. Na górze ułożyłam owoce pokrojone w ósemki i pozostałą żurawinę. Wstawiłam do lodówki.

Przygotowałam drugą galaretkę w ilości wody wg wskazówek na opakowaniu.
Gdy galaretka zaczęła tężeć wylałam ją na górę sernika. wstawiłam na dwie godziny do lodówki.
Mniam, wygląda cudownie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńAle fajnie: weekend gwarkowski! A ja byłam we wrześniu na Święcie Pieczonego Ziemniaka (no kobieto, rewelka! wszak Pogórze ze swoją gliniastą ziemią ziemniakiem stoi!) i na Święcie Kapusty! Ale na te Gwarki i na Twój serniczek to bym się wbiła nawet bez zaproszenia ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na następny serniczek :-)
UsuńJa na ziemniaczki tez bym przyjechała - bardzo lubię:-)
Czy coś Cię zainspirowało? Muszę zerknąć na Twojego bloga.