Tak nagle sypnęło śniegiem, zrobiło się zimno, ze zatęskniłam za piernikiem.
A że dyni u mnie pod dostatkiem, więc wkręcam ją ostatnio wszędzie.
Piernik dyniowy? czemu nie...
a więc
Piernik dyniowy.
2 jaja
3/4 szklanki cukru złotego
1 szklanka startego miąższu dyni
2 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki oleju
1 łyżka kakao
1/2 łyżeczki imbiru
1 paczka przyprawy do pierników
1 szklanka prażonych pestek dyni
1/2 szklanki żurawiny
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
polewa: czekolada biała i deserowa do dekoracji
1 łyżka soku mandarynki
1 łyżka rumu
Utrzyj jaja z cukrem, dodaj miąższ dyni - wymieszaj. Przesiej do miski suche składniki, wymieszaj. Dodawaj je do masy jajecznej partiami na zmianę z olejem.
Na końcu dodaj żurawinę i połowę pestek z dyni.
Piecz około 45 minut w temp. 180 stopni w zależności od rodzaju formy.
Rozpuść czekolady w oddzielnych miseczkach. Do ciemnej dodaj rum, do białej sok z mandarynki.
Po ostudzeniu udekoruj piernik polewami i pozostałymi prażonymi pestkami z dyni.
Dynia rozpada się w czasie pieczenia i sprawia,że piernik nie jest suchy.
Dobrze będzie po przyjściu z cmentarza zjeść kawałeczek i wypić filiżankę gorącej kawy