Wchodził jej na nogę i pozwolił na głaskanie.
Gdy przyniosła mu na spodeczku wody wychłeptał ją szybko, a przyniesione posiekane drobniutko mięsko zaczął lizać - pewno był też głodny.
Od dwóch dni przychodzi pod wieczór na kolacyjkę, mięsko wyraźnie mu zasmakowało, a brzuszek jakby się zaokrąglił.
Mamy nadzieję, że nie stanie mu się nic złego i jak trochę dorośnie poradzi sobie sam. Na razie trzeba sierotce pomóc, by trochę urósł, bo ma około 10 cm długości.
Jest śliczny, jak każdy maluch.
sliczniutki :))))
OdpowiedzUsuńJaki słodki :) Mam nadzieję, że wyrośnie na pięknego, dużego jeża. Czekam na kolejne fotki.
OdpowiedzUsuńPiękny Słodziak!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie Was często odwiedzał :) Aby przeżyć zimę, mały jeż musi osiągnąć wagę co najmniej 800g, co czasami bywa trudne... Warto pomagać jeżom. :)
OdpowiedzUsuńUroczy!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że odnajdzie się i usamodzielni.
My też go pokochaliśmy, ale nie chcemy ograniczać mu wolności.
OdpowiedzUsuńNa razie codziennie po południu przychodzi na mięsko :)
słodki jeż! należy pamiętać, że jeże są pod ochroną :) a tu przydatny link: http://www.jeze.com.pl/o-jezach/#4
OdpowiedzUsuńMoja Mamusia jest działaczem Ligii Ochrony Przyrody, więc mały jest pod dobra opieką. Nie bierzemy go do domu. Staramy się jednak by na razie nie wychodził z ogrodu, by nie podzielił losu wielu jeży rozjechanych w okolicy przez samochody .
OdpowiedzUsuńTo bardzo się cieszę :) sama jestem zakręcona na punkcie jeży :) rok temu jednego przeprowadzałam bezpiecznie przez ulicę :) stałam na środku i pilnowałam, żeby nic go nie przejechało.
OdpowiedzUsuńCudny ten mały jeżyk :-) MOże zamieszka w Waszym ogrodzie na dobre :-)
OdpowiedzUsuńbiedactwo, dobrze, że trafił do Was :)
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby zamieszkał w naszym ogrodzie, gdyż to bardzo pożyteczny osobnik. Byle za bardzo nie przyzwyczaił się do surowego mięska. Może się zrobić z niego leniuszek.
OdpowiedzUsuńW Chorwacji na kempingu taki oswojony jeżyk przychodził wieczorami i czekał na jedzonko od turystów. ;)