21 września 2021

Placki z żółciaka siarkowego

 Dziś o ciekawym grzybku, który od czasu do czasu pojawia się na mojej starej śliwie i plackach jakie z niego usmażyłam.

Jako że raczej moja znajomość grzybów bazuje głównie na "rurkowych" po  pierwszym 

kontakcie z tą pachnącą niezwykle przyjemnie hubą  postanowiłam zajrzeć na blog Izy która jest dla mnie grzybowym autorytetem. Na jej blogu znalazłam wtedy przepis na pasztet z tego grzyba wyglądający całkiem apetycznie. 

Tym razem znowu zajrzałam na bloga Izy i znalazłam zdecydowanie więcej przepisów na dania z tego grzybko-huby zwanego też gdzie nie gdzie  grzybowym kurczakiem.

Znalazłam tam przepis  na Placki Izy z podagrycznikiem 

(możecie zajrzeć i wypróbować) który posłużył mi za inspirację do mojego przepisu.

Podobno żółciak pojawia się jeszcze we wrześniu więc jest szansa.

Do moich placków nie dodałam podagrycznikach, gdyż wcześniej już eksperymentowałam z tym chwastem, poniekąd bardzo zdrowym  i niestety nie potrafię się przekonać do jego specyficznego smaku.

Moja wersja zawiera cukinię i przesmażoną cebulkę.




Placki z żółciaka siarkowego.


  •  dwa młode owocniki żółciaka siarkowego jak na zdjęciu
  •  1 młoda cukinia
  • 1 cebula
  • 1 łyżka masłą sklarowanego
  • 1 duży ząbek czosnku 
  • 2  jajka 
  • 1/2 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu czarnego 
  • 3/4 łyżeczki soli 
  • około 3 łyżek mąki pszennej 
  • natka pietruszki
  • olej rzepakowy do smażenia  
  • sól i pieprz do smaku
Oczyściłam żółciaka z twardych części i obgotowałam go (ok. 15 minut w zależności od wielkości kawałków).
Na patelni na maśle zeszkliłam poszatkowaną cebulęi drobno posiekany czosnek.
Starłam cukinię w łezkę po czym lekko ją posoliłam - odstawiłam na 10 min.).
Po lekkim przestudzeniu starłam też w łezkę żółciaka.
Do miski włożyłam odciśniętą z soku  cukinię oraz żółciaka w proporcji mniej więcej 1:1, wbiłam jaja, dodałam cebulę i natkę pietruszki.
Oprószyłam mąką, dodałam posiekaną natkę pietruszki, szczyptę soli i pieprzu po czym wymieszałam  ciasto na placki.
Usmażyłam placuszki na rumiano z obydwu stron, odsączyłam na ręczniku papierowym.


Podawałam z sosem czosnkowym zrobionym na bazie gęstej wiejskiej śmietany udekorowane kwiatami nasturcji.



1 komentarz:

  1. Ninko kochana, jak dobrze, że jesteś! Długo nie zaglądałam na bloga (wesele Marty, i to na 2 razy, bo ślub w Słowenii) i przegapiłam Twój wpis! U nas rosną żółciaki, i rzeczywiście owocowały drugi raz we wrześniu, ale rodzina się boi (Teściowa robiła lata w Sanepidzie :-D) MUSZĘ zrobić takie placki, ale dopiero w maju... Buziaki!

    OdpowiedzUsuń