19 stycznia 2020

Pasta z pieczonych batatów z sezamem

Jednym z postanowień przednoworocznych było częstsze pisanie do Was na blogu o moich "odkryciach domowych" nie tylko kulinarnych, ale i ogrodowych.
W poprzednim poście  opisałam przepyszny serniczek opisany przez Marzynię w Kuchni Pachnącej Barszczem. Piekłam go po raz drugi na ciasteczkach kakaowych, tym razem już z pełnej porcji na urodziny MG na uroczyste spotkanie naszej grupy Nordic-owej i powiem szczerze, że bardzo smakował biesiadnikom (mimo iż nie jest zbyt wypasiony, bo tylko 4 jaja o 2 łyżki masłą na 1kg sera!!!).
 Dobrze że  już go wcześniej opisałam, bo zaoszczędziłam sobie  pracy z podawaniem receptury.


Ten post będzie zgoła inny.....bo o paście do pieczywa.
Wpisując się w trendy kuchni wegańskiej przygotowałam pastę do chleba zamiast słodkiego dżemu lub innego smarowidełka.









Pasta z pieczonych batatów z sezamem.

  • 2 niewielkie  bataty
  • 2 łyżki sezamowej Tahini
  • 2 łyżki sezamu czarnego lub białego
  • sok z połówki cytryny
  • szczypta soli
  • olej rzepakowy do skropienia.


Upiekłam na blaszce bataty (pokrojone w grubą kostkę, skropione olejem i oprószone solą) w piekarniku (u mnie 180 st.C) do miękkości.
Warzywa piekę na ogół po pieczeniu chleba lub ciasta, gdy piekarnik jest jeszcze nagrzany  (oszczędność!!! energii)
Po lekkim  ostudzeniu rozgniotłam je widelcem, dodałam pastę, sok z cytryny i sezam.




Po wymieszaniu pasta jest gotowa. W  lodówce wytrzymuje kilka dni, choć na ogół jest szybciej zjedzona.

6 stycznia 2020

Serniczek upieczony na Święto Trzech Króli...przepyszny

W rodzinnym domu nie było tradycji wypieku ciasta na Święto Trzech Króli, gdyż zawsze w okresie świątecznym było dużo pierniczków, ciasteczek a nawet keks z mnóstwem bakalii.
Jednak kilka  razy skusiłam się upiec specjalne ciasto na to święto zachęcona przepisem znalezionym w internecie  Wieniec bakaliowy na Święto Trzech Króli 
lub zachęcona przepisem Jurka Nogala w TV Galette des Rois
Choć ciasta były pyszne (możecie sprawdzić) postanowiłam nietypowo wypróbować przepis na sernik znaleziony już kiedyś i zachwalany wielce na blogu Marzyni  Najsmaczniejszy sernik w świecie (polecam tam zajrzeć, blog jest jedyny w swoim rodzaju!!!) 



Miałam akurat mój ulubiony twarożek i śmietankę 18-tkę  w lodówce, więc postanowiłam wreszcie wypróbować ten przepis z połowy porcji lekko modyfikując, jak to mam na ogół w zwyczaju.
Wykorzystałam herbatniki kakaowe, dodałam laskę wanilii i zrobiłam polewę czekoladową.
Jeśli chcecie upiec duży sernik na spodzie kruchym skorzystajcie z przepisu Marzyni. 
Mój sernik nie wygląda jakoś super ale jest faktycznie przepyszny.




Sernik przepyszny



  •  450 g twarożku "Mój ulubiony" (lub inny zmielony)
  • 450 g  kwaśnej gęstej śmietany 18%
  • 1łyżka masła stopionego i ostudzonego
  • 2 duże jaja
  • 1/3 szklanki brązowego cukru
  • ziarenka z 1 laski wanilii
  • szczypta soli
  • 1 płaska łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 płaska łyżka mąki pszennej tortowej
  • paczka kakaowych herbatników
  • polewa czekoladowa



Nastawiłam piekarnik na 160 stopni.
Ser przełożyłam do miski, dodałam śmietanę i wymieszałam blenderem na niskich obrotach. Dodałam wyskrobane nożem z przepołowionego strąka  ziarenka wanilii .

Dodałam cukier i sól i mieszałam jeszcze chwilę po czym dodałam masło rozkłócone jaja i znowu wymieszałam tylko chwilę do połączenia się z serem.
Na końcu przesypałam mąkami pszenną i ziemniaczaną po czym łyżką drewnianą delikatnie połączyłam je z serem.



 Na dno keksówki położyłam herbatniki (spasowały świetnie wymiarem) na które wyłożyłam masę serową. Piekłam w 160 st.C 45 minut (grzanie góra i dół) ze względu na ilość masy i kształt formy. Z podwójnej ilości w okrągłej formie na pewno trzeba piec z godzinkę jak pisze Marzynia na swoim blogu. Po upieczeniu trzymałam jeszcze ciasto w piecu pół godzinki przy uchylonych drzwiczkach.






 Po dobrych kilku godzinach w chłodzie (a raczej całej nocy) wyłożyłam sernik do góry spodem i obficie polałam stopioną czekoladą.










  

1 stycznia 2020

Kruche ciasteczka i kilka słów na Nowy Rok



Jednym z postanowień noworocznych jest....
ale zacznę jednak od życzeń.
Wszystkim którzy tu jeszcze zaglądają, choć ostatnio niewiele się działo
i tym którzy może zajrzą w 2020 roku życzę by byli zdrowi, (co po części zależy od nich samych)
by odżywiali się zdrowo, by żyli pełnią życia i spełniali swoje marzenia!
Bądźcie po prostu szczęśliwi!










Wracając do postanowień, oprócz postanowienia zwiększenia aktywności fizycznej szczególnie w Nordic Walking oraz regularnego powrotu do lektur książkowych (czytam Bieguni!!! i polecam gorąco) mam zamiar pisać na blogu na ile mi starczy czasu.
Nie oczekujcie jednak skomplikowanych przepisów kuchni fusion ani jakichś wymyślnych receptur, gdyż moje kucharzenie i pieczenie opiera się teraz na prostych, nieskomplikowanych pomysłach opartych o produkty dobrej jakości (w dużej części z moich upraw ogrodowych) ... no chyba że....

Jak widzicie kilka lat zajęło mi "oswojenie się" z chorobą mamy, dostosowanie się do tego stanu, sprostaniu jej wymogów, dostosowania wszystkiego w tym sposobu żywienia chorej.
Byłam na skraju depresji, ale jakoś mam nadzieję wyszłam z tego stanu i oswoiłam rzeczywistość, choć nie jest ona różowa.
Mam też nadzieję że podzielicie się ze mną swoimi spostrzeżeniami...może komuś dopomogę, a może ktoś mi....... choćby miłym słowem.
Dziś o wypiekach.
Piekłam sporo w okresie przedświątecznym, bo wiele osób, przyjaciół przyzwyczaiło się do tego, że spróbują mojego świątecznego ciasta.





W tym roku upiekłam sporo wariantów piernika przekładane  masą orzechową a także pierników na daktylach (bez cukru) dla tych którzy mają z  cukrem kłopot.






















Oprócz tego upiekłam staropolskie pierniki i kruche ciasteczka .
Tym razem kruche ciasteczka (piszcie jeśli potrzebujecie przepisu)
posmarowałam żółtkiem rozkłóconym z 1 łyżką mleka i posypywałam sezamem , makiem lub układałam na nich wzór z migdałów czy też orzechów. Do orzechowych dodałam do ciasta trochę zmielonych orzechów co niewątpliwie wzbogaciło je smakowo ale też pod względem odżywczym.
Na pewno je powtórzę, bo były bardzo smaczne, chrupiące jak lubię.