Wiem, obiecałam Wam i sobie że zmobilizuję się i zacznę publikować znów posty na swoim blogu.
Czas tak szybko pędzi.
Prawdę mówiąc długo też zastanawiałam się nad treścią moich zapisków.
Zmieniłam swój styl żywienia na niskowęglowodanowy a więc jem bardzo mało chleba, kasz, ryżu itp
nie mówiąc o słodkościach.
Głównie nabiał. mięso, ryby i warzywa.
Jeśli coś słodkiego to głownie owoce i to z naszego grodu lub polskie z bazarku.
W moim małym ogrodzie na około 40 metrach kwadratowych uprawiam warzywa.
dla dwóch osób wystarczy bo synowie już na "swoich garnuszkach"
Tak więc zapiski będą ogrodowo kulinarne....
Fasolnik chiński zagościł w moim ogródeczku od ubiegłego roku. Ma długie do 50 cm strąki.
Należy go zrywać gdy strąki są cieniutkie, wtedy jest niezwykle delikatny.
Fasolnik z sosem a'la Bolońskim
- 2 wiązki fasolnika chińskiego ugotowanego w lekko osolonej wodzie
- ok 60 dag mięsa mielonego wołowego lub wołowo-wieprzowego
- 1 duża cebula
- 2 duże pomidory bez skórki
- 1 łyżka masła sklarowanego
- przyprawy:sól, pieprz, oregano, bazylia, kminek. ostra papryka
- koncentrat pomidorowy
- parmezan starty - opcjonalnie
No witaj, Ninko kochana! Ja byłam u Martika w Słowenii i nie korzystałam z komputera, więc bardzo mnie cieszy, że znowu piszesz :-) A ten fasolnik to jakaś super nowinka (dla mnie przynajmniej), na pewno sobie posieję w przyszłym roku! Wygląda niezwykle dekoracyjnie i jeśli delikatnie smakuje, to tym bardziej warto. Buziaki!
OdpowiedzUsuń